wtorek, 28 kwietnia 2009

26 kwietnia 2009r. - niedziela miałam możliwość doświadczyć popstrykania podczas pleneru ślubnego - jako bekstejdżowa laska. Nie od dziś powtarzam, że podoba mi się to coraz mocniej.
Dobra fabuła, świetne ujęcia, doskonała reżyseria, i ja mogąca sobie poszaleć....To jest zresztą jedynie dowód na totalne wymieszanie chęci i możliwości.Tyle powiem Ja - pomysły nie są moje. Czasem warto być długoletnią czyjąś żoną.
Uczestniczeniem jestem zachwycona gdyby to kogoś interesowało....)Moglibyśmy okazać choćby drobny gest sympatii… Każdy może, nie musi.
W tym naporze wykluczających się obrazów zaginąć może sens...Ale nie dla mnie.
Dziękuję za możliwość bycia...dziękuję za obecność, za nieziemską aktywność, za moc wspólnego okrzyku - kliknięcia. Refleksje na temat minionego dnia....
W pewnym sensie małżeństwo przypomina solidny złoty zegarek dziedziczony od pokoleń. Patrzy się na niego i się go po prostu ma, ale można mieć też zwyczajny, kupiony za 20 dolarów zegarek kwarcowy, zrobiony z gumy i plastiku, który nie wymaga ani czyszczenia, ani przechowywania w specjalny sposób, a przecież chodzi rewelacyjnie. Taką złotą piękność trzeba codziennie nakręcać, regulować, a raz po raz zanosić do zegramistrza, żeby przeczyścił mechanizm... Taki piękny zegarek to oczywiście rzadkość, ale przecież gumowy i tak chodzi lepiej, nie wymagając przy tym żadnego zachodu. Kłopot z zegarkiem dwudziestodolarowym polega na tym, że pewnego dnia po prostu przestaje działać. Można go wówczas tylko wyrzucić i kupić nowy.
IMG_0010
CRW_7452
CRW_7289
CRW_7442
CRW_7454
CRW_7314
CRW_7342
CRW_7375
CRW_7322
CRW_7343
CRW_7397
CRW_7418
CRW_7424
CRW_7449

Brak komentarzy: