środa, 12 listopada 2008

Boże wielki wyciągnij nas kiedyś z bzdury...

...Ona wierzy w Niego z powodu swoich defektów i wie o tym. Gdyby nie miała defektów, to by nie wierzyła. Ona wierzy w Niego, ale jednocześnie wie o tym, że On to jedynie plaster na jej psychofizyczne defekty...

Sen, każdy sen, jest jak psychoza. Ze wszystkim, co do niej należy: pomieszaniem zmysłów, szaleństwem, absurdem. Taka krótkotrwała psychoza.

Obawa przed utratą wszystkiego, co się dotąd zdobyło, za jakiś sen, jest zupełnie naturalna.
Nie ma snów śnionych wspólnie.
Męczą lub dają odpocząć. Są twoje. Czasem ukojenie, czasem paranoje. Sny. Nawet gdy są złe to się budzisz, możesz w nich kochać lub mordować ludzi. Krzywe odbicie w witrynie twego ducha. Tajne, nie jawne jak życie. Tu wszystko dzieje się naprawdę...

Brak komentarzy: